czwartek, 16 stycznia 2020

"Zielone kalosze" Wanda Szymanowska 2/2020 (192)


                                     "ZIELONE KALOSZE"

                                            Autor : Wanda Szymanowska
                                              Wydawnictwo : NovaeRes





Dzień dobry.
Dzisiaj mam dla Was coś pozytywnego, książkę, która pokazuje, że warto zawalczyć o siebie i podjąć ryzyko gdy w grę wchodzi nasza przyszłość.






_________________________

Antonina, po trzydziestu latach nieudanego małżeństwa, postanawia uciec ze złotej klatki, w której dała się zamknąć. Przyjeżdża do wsi Ruczaj Dolny, w której wynajmuje niewielki, zaniedbany domek. Po raz pierwszy w życiu nie ma sprecyzowanych planów na przyszłość i nie wie, z czego będzie się utrzymywać. Wie jedno – jest wolna!
Czy przyzwyczajona do miejskich wygód bohaterka odnajdzie spokój i szczęście w niewielkiej chatce stojącej pośród pól i lasów? Czy zdoła przegonić duchy przeszłości i zacząć życie od nowa? A może odważy się pokochać kogoś raz jeszcze?
Podobno droga do szczęścia jest wyboista i trudna… Być może jednak jest po prostu przykryta warstwą błota, którą pokonają najzwyklejsze na świecie zielone kalosze?
(Opis wydawcy)


________________________




                                                                              ****


Najwidoczniej ludzie albo są sobie przeznaczeni, albo nie, i tę zasadę stosować należy nie tylko w odniesieniu do znajomości damsko- męskich."



                                                                              ****




Antonina z dnia na dzień porzuca dotychczasowe życie i przeprowadza się na wieś. Tam musi zaczynać niemal od zera, znaleźć dom, doprowadzić go do stanu nadającego się do zamieszkania, pozyskać nowych przyjaciół, znaleźć pracę i uwierzyć, że podjęła dobrą decyzję.
Ruczaj Dolny, bo tam osiada nasza bohaterka, okazuje się da niej przyjazny, a już szczególnie ludzie go zamieszkujący. Tak samo Tonia okaże się być aniołem stróżem dla niektórych zagubionych dusz. Chociaż tych "aniołów" spotkamy tam więcej. Kiedy już Antonina poczuje, że odnalazła swoje miejsce, przyjdzie czas na rozliczenie z przeszłością.


To kolejna książka Wandy Szymanowskiej, którą mam na swoim czytelniczym koncie.
Kolejny raz, dałam się porwać cudownej, ciepłej, choć momentami gorzkiej historii o ludziach takich jak my. Czasem zagubionych, czasem zbyt subtelnych, kiedy trzeba wyłożyć kawę na ławę, a jeszcze kiedy indziej okrutnych ponad nasze wyobrażenia.

Autorka ma talent do kreowania bardzo wiarygodnych bohaterów, nie wyolbrzymia ich problemów, zasypując nas zbędnymi opisami, epatując co chwila dramatem. Ona przedstawia życie takie, jakie bywa, we wszystkich jego aspektach. Czasem bywa różowo, radośnie, więc w i "Zielonych kaloszach" nie zabraknie humoru, takiego w najlepszym wydaniu, a czasem jest ciężko i boleśnie, o czym przekona się nie tylko Tonia.

Co podobało mi się najbardziej w tej historii? Przedstawiona przyjaźń pomiędzy Antoniną a Stenią. To taki przykład na to, że nie trzeba zjeść z człowiekiem przysłowiowej beczki soli, by móc nazywać go przyjacielem.
Przyjaźń to bezinteresowność i wrażliwość na potrzeby drugiego człowieka. To zaufanie, wiara i zrozumienie bez słów. Takiej przyjaźni nic niestraszne. Tak też te dwie kobity to takie bratnie dusze z problemami osobistymi, które przy obopólnym wsparciu mają wielką moc. One po prostu musiały się spotkać, by móc odmienić swój los.




                                                                                  ****

"Nikt  się nie wtrąca w małżeńskie spory. Rozwiązują się one w sposób naturalny. Mąż trzeźwieje i może nie pamięta, co po pijanemu nawyczyniał, a żona przykrywa sińce na ciele golfami i rękawami, a te na twarzy pudrem. Obsługuje drania jakby nigdy nic: podaje jedzenie, pierze jego ciuchy, sprząta i prowadzi gospodarstwo domowe. Wszystko w myśl zasady: niechby bił, ale był."



                                                                                  ****






Oprócz tej dwójki na kartach książki znajdziecie całą plejadę bardzo interesujących postaci, jednych polubicie, innych zdecydowanie nie. Poznacie zasady panujący w małym Ruczaju Dolnym, a także zobaczycie kawałek wielkiego świata.
Polecam serdecznie, a sama lada moment zaczynam "Niebieskie sandały"



Daję : 9/10
Ilość stron : 192
Wydawnictwo : NovaeRes




Za plik do recenzji serdecznie dziękuję autorce Wandzie Szymanowskiej.

5 komentarzy:

  1. Nie znam tej serii, choć wiem o niej, ale trudno mieć wszystko. Recenzja bardzo zachęcająca. Jestem zaciekawiona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam jedną część tej serii, ale nie przypadła mi do gustu, więc raczej nie będę jej kontynuować. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, pierwszy raz mnie zaskoczyłaś! Ale rozumiem.. Czasem po prostu coś nie "zaiskrzy" 😉 ❤️

      Usuń
  3. Serii nie znam ale chętnie kiedyś poznam :)

    OdpowiedzUsuń