poniedziałek, 23 listopada 2020

"Moc truchleje" Opowieści wigilijne 1939-1945 Sylwia Winnik 66/2020 (256)

     


                                 "MOC TRUCHLEJE"
                         OPOWIEŚCI WIGILIJNE 1939-1945

                                                    Autor : Sylwia Winnik
                                                    Wydawnictwo : Znak






Witajcie.
Dzisiaj zapraszam na piękną, chociaż chwilami bardzo tragiczną i smutną opowieść, a właściwie to opowieści, o wspomnieniach wigilijnych, świątecznych, wojennych czasów. Nie martwicie się jednak, że jest smutna, o nie. To też pełna nadziei, dziecięcej radości opowieść o celebrowaniu świąt. Zapraszam. 








------------------------------------

Gdy pierwsza gwiazdka oznacza nadzieję.

Święta w czasie wojny na zawsze zapadają w pamięć. Cudem zdobyte jedzenie, tekturowa choinka w kącie celi i wspólnie odśpiewane „Bóg się rodzi” na tyłach baraku były szczytem odwagi. Ale tak spędzone Boże Narodzenie stawało się też namiastką domu, iskierką nadziei, że kiedyś jeszcze spędzi się je z bliskimi.
Sylwia Winnik sięga po nie znane dotąd świąteczne wspomnienia świadków historii. Inspiracją była dla niej opowieść rodzinna – wspomnienia prababci o Bożym Narodzeniu obchodzonym tuż po wojnie. W skromnych warunkach, ale w niepowtarzalnej rodzinnej atmosferze. Prababcia Emilia w czasie wojny ledwie uniknęła wywiezienia do Auschwitz. Te święta były więc dla niej prawdziwym cudem.
„Moc truchleje. Opowieści wigilijne 1939–1945” to zbiór wspomnień dotyczących świąt spędzonych w obozach koncentracyjnych, w kołchozach na Syberii albo w konspiracji. Te chwytające za serce historie udowadniają, że w skrajnych sytuacjach to poczucie wspólnoty z innymi ludźmi może dać nadzieję i siłę, by przetrwać.
(opis wydawcy)

-------------------------------




                                                                            ****


"Śpiewano kolędy i się odwiedzano. Do domów pukali kolędnicy. Rano przychodziły dzieci, które za kolędę dostawały mały, słodki poczęstunek i drobne pieniądze. "Na szczęście, na zdrowie, na ten nowy rok. Żeby wam się rodziły pszenica i groch. Żyto i proso, cobyście nie chodzili boso!" Życzyli kolędnicy, rozrzucając przy tym w domach pszenicę."




                                                                         ****






To nie było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, dlatego też wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Wiedziałam, że nie będzie słodko, ale o dziwno jest też radośnie i kolorowo, chociaż w mojej wyobraźni w takiej delikatnej poświacie sepii.
Czasy wojny, kojarzą nam się przede wszystkim z biedą, strachem i niepokojem o bliskich, ale pamiętajmy, że początek wojny nie wszędzie był jednakowy. W niezbyt obszernej publikacji "Moc truchleje" znajdziecie kilka prawdziwych relacji z tamtego okresu, które autorka wysłuchała, i skrupulatnie przeniosła na papier byśmy i my, mogli poznać te historie.
We wspomnieniach bohaterów widzimy przygotowania do tej najważniejszej w roku wieczerzy, poznajemy tradycje regionów, poszczególnych rodzin, radość dzieci jest wręcz wyczuwalna w trakcie czytania. Kiedy zagłębiasz się w te historie, masz wrażenie, że podglądasz te rodziny przez okno. Widzisz, jak krzątają się w kuchni, szykują potrawy, stroją choinkę, przynoszą siano, siadają do stołu.

Mijają miesiące, czas płynie, nadchodzi kolejne Boże Narodzenie, a te już często bywają coraz uboższe, smutniejsze. Często gdzieś w obozie, na wygnaniu, przy odrobinie szczęścia przy kromce chleba. Jeśli już gdzieś przy stole, często robi się przy nim coraz bardziej pusto. Talerz dla zbłąkanego wędrowca to już symbol tęsknoty i oczekiwana za kimś najbliższym.





                                                                               ****


"Poczucie tęsknoty, które nie mija, jest jak to puste miejsce przy stole podczas kolacji wigilijnej. Symbol tych, którzy odeszli."



                                                                               ****







"Moc truchleje" może nie jest imponująca ilością stron, ale zawartość to wynagradza. Ileż emocji, nadziei, tęsknoty, lęku w tych opowieściach. Ile strasznych, dramatycznych wspomnień, których samo czytanie wręcz fizycznie boli. Sylwia Winnik kolejny raz zabiera nas w podróż w czasie, przy okazji dając możliwość poznania jednych z ostatnich już świadków tamtych czasów i wydarzeń, bo przecież tych ludzi pozostało już naprawdę niewielu. Oprócz wspomnień znajdziecie tam również wyjątkową gratkę, przepisy na świąteczne potrawy z czasów wojny.
Ta książka w przepiękny sposób pokazuje, jak łatwo można się cieszyć z drobiazgów, jak powinno doceniać się to, co mamy, chronić bliskich i pielęgnować tradycje. Piękna, mądra i bardzo, bardzo, wartościowa pozycja. Polecam serdecznie.








Daję : 10/10
Ilość stron : 198
Wydawnictwo : Znak







Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorce Sylwii Winnik

1 komentarz: