czwartek, 20 sierpnia 2020

"Kalifornijczyk" Alicja Manders 45/2020 (235)

 


                          "KALIFORNIJCZYK"

                                                  Autor : Alicja Manders
                                              Wydawnictwo : Zysk i s-ka





Witajcie.
Zderzenie dwóch światów, tego z wyższej półki i tego zupełnie zwyczajnego, czasem prowadzi do zaskakujących i zabawnych sytuacji. Jak odnajdą się w nich nasi bohaterowie? Zapraszam.






_____________________



Z Los Angeles do Krakowa – czy różni nas aż tak wiele? O tym, jak robić karierę w przemyśle rozrywkowym, przespać lot i zakraść się w łaski Majora i jego wnuczki Rob, Nick i Michael zwykli mówić o sobie, że są jak taboret z trzema nogami. Brak jednej mógł sprawić, że konstrukcja się zawali. Od czasu studiów w szkole filmowej w Los Angeles są przyjaciółmi na dobre i złe. Rob teoretycznie ma wszystko – świetnie zapowiadającą się karierę w przemyśle rozrywkowym, luksusowy samochód i sypialnię z widokiem na Pacyfik. Większość czasu spędza jednak za biurkiem, odsuwając na bok życie towarzyskie i marzenia o bardziej satysfakcjonującej pracy. Nieoczekiwana zmiana planów weselnych jednego z przyjaciół sprawia, że Rob ląduje na innym kontynencie, a dokładnie w Polsce, skąd pochodzi narzeczona Michaela. W kraju, w którym mówi się śpiewnym, szeleszczącym językiem, zajada mączne potrawy i pije wódkę. Tu poznaje barwnych mieszkańców domu w podkrakowskiej Skale. Jednych – jak krewkiego Majora – młody Kalifornijczyk będzie starał się unikać, ale innych – Julię, kuzynkę panny młodej – wręcz przeciwnie…
(opis wydawcy)



_____________________






Rob Taylor pracuje w show-biznesie, w pewnej stacji telewizyjnej, ale nie czuje się tym usatysfakcjonowany. Kiedy jeden z przyjaciół zaprasza go na swój ślub, nie waha się ani chwili, nawet wtedy, kiedy dowiaduje się, że uroczystość odbędzie się nie w Los Angeles, ale w podkrakowskiej Skale. Już sam przylot okazuje się nie lada wyzwaniem.
Julia Grzybowska to kuzynka przyszłej żony Michaela-kumpla Roba. To młoda kobieta, która mimo fajnych zdolności boi się marzyć, zacząć żyć własnych życiem nie oglądając się na innych. Mieszka od zawsze w Skale z mamą i  kiedy zostaje poproszona o pomoc w ogarnięciu zaślubin i przyjęcia weselnego nie potrafi odmówić. To ona jest pierwszą osobą, którą na polskiej ziemi poznaje zabłąkany Rob.




                                                                          ****


           "Jak łatwo być ulubioną wnuczką czy siostrzenicą, gdy pojawiasz się tylko na chwilę."



                                                                         ****






Powiem szczerze, mam problem z tą lekturą. Fajna okładka, zachęcający opis, dobre noty na LC, bo podczas czytania, aż sprawdzałam, co o niej myślą inni czytelnicy, a dla mnie wyszło po prostu średnio.

Los Angeles kontra Kraków i okolice. Z jednej strony realia życia w stanach, świat telewizji, wyścig w drodze do kariery, podglądanie życia tamtejszych emerytów, ich marzenia, a do tego szalony wieczór kawalerski, który skojarzył mi się nieco z Kac Vegas. Z drugiej taka nasza normalność, sielskie wiejskie życie, problemy dnia codziennego, marzenia, które dopasowujemy do otaczającego nas świata. Zderzenie tych dwóch rzeczywistości wyszło nawet nieźle, ale w ogólnym rozrachunku nie znalazłam tam nic, co by mnie jakoś zaskoczyło, ujęło i sprawiło, że zapamiętam tę książkę na dłużej.

 Jak dla mnie, męcząca była ilość bohaterów, którzy zbyt wiele nie wnieśli do tej historii, ot pojawiali się i znikali, a ja gubiłam się w dopasowaniu imion.
Sam Rob, jak dla mnie był nudny. Niby ogarnięty, światowy, wplątuje się w romans z piękną dziewczyną i nie umie zdecydować, co chciałby robić dalej. Podobnie było z jego pracą, niby chciał zmian, ale wolał o tym nie myśleć, aż zdecydowało się samo.
Julia, tak jak pisałam wcześniej, to dziewczyna typu- chciałabym, ale się boję. Można ją nieco usprawiedliwiać miłością do dziadka, ale przecież on miał opiekę. Sama postać starszego pana, też nie do końca mnie przekonała. Jego fortel, którego nawet lekarze nie rozwikłali? Upartość, a potem nagła śmierć, kiedy czytelnik nie zdążył go tak naprawdę poznać. Pomysł był, ale gdzieś po drodze zabrakło tego czegoś.

Jeśli chodzi o plusy, to widać, że autorka zna amerykańskie realia i fajnie się czytało tę odsłonę. Widać też fajny warsztat pisarski, nie mogę się przyczepić o styl. Podoba mi się też humor, szczególnie w odsłonach między przyjaciółmi.
Moim zdaniem, po prostu za dużo się tutaj działo, aż czułam inspiracje filmowe, wspomniany Kac Vegas, Titanic, plus zaginięcia Roba, Nicka, mamy tego ostatniego. Do tego pojawienie się marnotrawnego ojca, choroba dziadka, wplatanie wścibskiej sąsiadki (tą bardzo polubiłam!) Dla mnie to zbyt wielki misz masz. Sam romans też potoczył się jakby gdzieś w tle zdominowany innymi wydarzeniami. Nie skreślam autorki, bo to debiut, ale liczyłam na coś więcej i bardziej uporządkowanego.







Daję : 5/10
Ilość stron : 432
Wydawnictwo : Zysk i s-ka








Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Zysk.






7 komentarzy:

  1. A ja planowałam ją zdobyć. Chyba jednak wstrzymam się. Ocena 5/10 to niewiele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są osoby, które ją sobie chwalą. Ja jednak do nich nie należę.

      Usuń
  2. Nie słyszałam do tej pory o tej książce, ale i tak nie planuję jej czytać. Zarys fabuły mnie nie porwał. Też nie jesteś do końca z niej zadowolona, więc odpuszczam.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, już mało co z niej pamiętam, a to znak, ze nie była porywająca ;)

      Usuń
  3. Raczej nie planuję czytać tej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że kolejna lektura już będzie warta polecenia ;) <3

      Usuń
  4. Zastanawiałam się nad jej przeczytaniem ale chyba dobrze, że nie sięgnęłam po nią.

    OdpowiedzUsuń