środa, 17 czerwca 2020
"Czas wolny w PRL" Wojciech Przylipiak 29/2020 (219)
"CZAS WOLNY W PRL"
Autor : Wojciech Przylipiak
Wydawnictwo : MUZA s.a
Cześć.
Książka, którą dziś chcę wam przybliżyć, to dla mnie taki powrót do wczesnego dzieciństwa. Wydaje mi się, że to działo się tak niedawno, a tutaj minęło kilkadziesiąt lat. To niesamowite, że sytuacje, krajobrazy ze zdjęć, które oglądałam w książce, znajdę też w albumach moich rodziców.
Zapraszam.
_______________________
W latach 50. młodzi odkryli uroki podróżowania autostopem i z książeczką autostopowicza w ręku ruszyli w Polskę. Inni dopiero oswajali się z wolnymi dniami i na wakacje wybierali się z Funduszem Wczasów Pracowniczych, a udany turnus zależał od pomysłowości kaowca. W latach 60.,kiedy akurat w ramach czynu społecznego nie trzeba było sprzątać ulic albo budować przedszkola, ludzie gromadzili się w domach przy słuchowisku radiowym W Jezioranach albo przed telewizorami, żeby obejrzeć Bonanzę lub Wojnę domową. W latach 70. Polacy chętnie korzystali z wypoczynku na coraz liczniejszych polach campingowych, gdzie z trudem zdobyte namioty sąsiadowały z przyczepami campingowymi Niewiadów. Podczas festynów organizowanych z okazji świąt 22 lipca i 1 maja zajadali się watą cukrową, którą popijali wodą z saturatora. Gdy sprzyjała pogoda korzystali z nadwiślańskich plaż i uroków ogródków działkowych. W wolnych chwilach odwiedzali bibliobusy, kina (również te objazdowe), kluby prasy i książki czy ośrodki Praktyczna Pani. Młodzież przesiadywała na podwórkowym trzepaku, dziewczynki grały w gumę, chłopcy w kapsle. W latach 80. „odkryli” komputer i wideo.
Czas wolny w PRL miał różne oblicza. Jedni zdawali się na to, co proponowały władze. Inni nie pozwalali się zamknąć w sztywnych ramach peerelowskiego „jedynie słusznego” relaksu i płynęli osobnym nurtem.
(opis wydawcy)
________________________
****
"Czas wolny dla wielu był luksusem. Często z braku innych możliwości, spędzano go przed telewizorem.."
****
"Czas wolny w PRL" to nie do końca książka tylko o wypoczynku, letnich, zimowych labach. To kawał historii naszego państwa tamtego okresu.
Autor przybliża obchody ważnych narodowych świąt, takie jak pochody pierwszomajowe, święto 22 lipca ,czyli święta Odrodzenia Polski, okresy rozkwitu ogródków działkowych, które to były na wagę złota, czasy masowych wczasów, kolonii, rozwój kina.
Ten reportaż, dosłownie przeniósł mnie do lat 80. przypomniał, jak pięknie wtedy dzieci spędzały czas na powietrzu, gdzie wyobraźnia pozwalała przenosić góry, i stawiać się kimkolwiek się zamarzyło. Kto nie pamięta godzin gier w piłkę, w chowanego, kiedy tylko głos mamy był w stanie przywołać nas do porządku i powrotu do domu na kolację.
Kiedy padało, też mało kto marudził rodzicom, że nudno. Wystarczył kawałek kartki długopis i towarzystwo. Autor przypomina też czas, kiedy zaczęliśmy fascynować się techniką. Pierwszy magnetowid, odtwarzacz VHS we wsi, to dopiero było wydarzenie. Jedną kasetę oglądało się wręcz do zdarcia. Pamiętam, kiedy u mnie w domu pojawił się taki sprzęt, a pierwsza kupiona kaseta to była bajka Flinstonowie. Matko, oglądało się ją godzinami, mimo że całość już znałam na pamięć.
Chłopcy uwielbiali filmy akcji, chociaż i u mnie w domu królowały filmy karate, a potem przyszedł czas na Dirty Dancing- miłość do tego filmu pozostała u mnie na zawsze! W zamożniejszych domach zaczęły pojawiać się pierwsze komputery Atari, Commodore.
Co ciekawe, to były piękne czasy i dla książki. Biblioteki nie tylko działały stacjonarnie. Tam, gdzie ich nie było, dojeżdżały obwoźne.
Dorośli wykazywali się nie lada sprytem, wyobraźcie sobie teraz, spakowanie czteroosobowej rodziny plus namiot, wałówkę i milion innych potrzebnych rzeczy, chcąc wyjechać nad morze maluchem! To możliwe, chociaż teraz niemal niewyobrażalne! Aż przypomniał mi się mój pierwszy w życiu pobyt nad morzem z wujostwem. Jechaliśmy co prawda autobusem, ja pomiędzy fotelami siedziałam w wózku spacerowym, bo miałam chyba 4- 5 lat( gdzie zasady bezpieczeństwa? :D) Wspólne łaźnie, sauna tylko dla dorosłych, piłkarzyki na stołówce, posiłki, na które nie można się było spóźnić, huśtawki przy domkach. Cudowny czas.
Kogo nie było stać na taki wyjazd, chociaż zakłady pracy oferowały wtedy wczasy pracownicze za naprawdę rozsądne pieniądze, zostawał w domu.
Namiot można było rozbić, chociażby pod blokiem. Tam się spało, gotowało, opalało, a z mieszkania korzystało tylko w konieczności umycia, czy pójścia do wc.
****
"Trzepak- jedno z najważniejszych miejsc na peerelowskim podwórku. Poza godzinami "trzepania" był to punkt kontaktowy podwórkowych kumpli i koleżanek."
****
Czas PRL to także autostop. Początkowo surowo karany, a potem zupełnie legalny, nawet nie wiedziałam, że były wtedy specjalne książeczki autostopowicza. Sama pamiętam czasy, kiedy podróżowało się w ten sposób z rodzicami. Cóż, ciężko było wszędzie dotrzeć autobusem, który kursował 3 razy dziennie.
Ta książka to dla mnie pozycja wyjątkowa, ważna, bliska. Pozwala wrócić do dzieciństwa, beztroski, spojrzeć przy okazji dorosłym okiem, jak radzili sobie wtedy nasi bliscy.
Do tego dziesiątki cudownych, klimatycznych czarno-białych fotografii, które wręcz "pożerałam "oczami! Polecam!
Daję : 10/10
Ilość stron : 372
Wydawnictwo : Muza S.A
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Muza S.A.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo interesuje mnie tematyka tamtych czasów, więc po książkę planuję sięgnąć. 😊
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytałabym taką książkę.
OdpowiedzUsuńTakie książki przybliają tamte czasy i pokazują, że wówczas ludzie żyli normalnie :)
OdpowiedzUsuńMama się śmiała kiedy pokazałam jej, że wydaje się książki o PRLu. Stwierdziła, że to przecież tak niedawno się działo.
OdpowiedzUsuń