"WIEDŹMY NA GIGANCIE"
Autor : Małgorzata J.Kursa
Wydawnictwo : Lucky
Dzień dobry.
Książka z dylematem. Czy to możliwe? A jednak ;) Zapraszam.
(opis Wydawnictwo Lucky)
Agencja literacka TERCET to wydawałoby się prawdziwy raj dla książkoholika. Tak przynajmniej zdawało się Idzie, kiedy zgłosiła się tam w poszukiwaniu pracy. Jedyna normalna osoba która tam pracuje to Sekretarek -Paweł, były policjant, a obecnie oaza spokoju, która ujarzmia szalejące na każdym kroku tytułowe Wiedźmy.
Agencja zajmuje się m.in promowaniem autorów, których bardzo dokładnie wybierają. Dbają o reklamy książek, konkursy, czaty i pomagają w nawiązywaniu kontaktów. Jednak nie tak łatwo dostać się pod ich skrzydła, o czym przekonuje się między innymi Adaś Grandzik. I tu zaczyna się cała afera, a dokładniej kryminał.
Nie będę zbytnio przybliżać wam tekstu, bo przecież nie o to tu chodzi.
Książka reklamowana jest jako kryminał, komedia kryminalna. Myślę że zdecydowanie bliżej jej do tej drugiej, bo samego kryminału ja tu w sumie nie dostrzegłam. Owszem, afera goni aferę, lecz bardziej w stylu Pinczerka czy innego kudłacza. Podobnie napompowane historie, czasem nawet jak na książkę mało smaczne opisy charakterów, sylwetek. A sam kryminał? Od początku wiadomo kto i dlaczego, więc coś tutaj chyba poszło nie tak ;)
Autorkę książki poznałam w innym stylu, i przyznam tamten był dla mnie o wiele bardziej interesujący. Tutaj może i bywa zabawnie, ale najbardziej godną uwagi postacią, wydał mi się pan Sekretarek.
Co ciekawsze autorka pisze ze postaci są fikcyjne, niestety słabo się postarała by co niektórych nie rozpoznać. Chyba, że jej odbiorcami mieli być czytelnicy zupełnie nie związani z portalami społecznościowymi, imprezami książkowymi itp. Dla mnie jako czytelniczki, blogerki i osoby która się nie wypiera, że pewne sytuacje z książki miały miejsce (więc jednak to nie jest fikcja!) czasem czytanie niektórych wątków było zwyczajnie niesmaczne. I nie dlatego że jestem fanką poszczególnych osób. Jestem tylko człowiekiem, i wady ludzkie nie są mi obce i też bolą, szczególnie kiedy są przerysowane.
W podsumowaniu. Pomysł niezły, mogło być fajnie, gdyby nie pójść na łatwiznę i pod przykrywką "fikcyjności" tak po prostu, hurtowo pojechać po konkurencji.
*****
"Osoby i sytuacje opisane w niej są absolutnie przypadkowe i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością."
Hmm... naprawdę? Z całym szacunkiem...Czyżbym miała jakieś deja vu ???
Daję : 5/10
Ilość stron : 320
Wydawnictwo : LUCKY
Za egzemplarz do recenzji dziękuję serdecznie Wydawnictwu LUCKY
Popatrz, popatrz, mamy niezwykle podobne odczucia.
OdpowiedzUsuń